“Wtedy mu przyniesiono dzieci,
aby włożył na nie ręce i modlił się; ale uczniowie gromili ich. Lecz Jezus rzekł: Zostawcie dzieci w spokoju i nie
zabraniajcie im przychodzić do mnie; albowiem do takich należy Królestwo
Niebios” (Mt 19,13-14).
Spróbujmy wyobrazić sobie to wydarzenie. Oto tłum ludzi. Meżczyzni,
kobiety, każdy chce być jak najbliżej Jezusa. Pomiędzy dorosłymi są też małe
dzieci, które niewiele mogą zobaczyć. Często ktoś je popycha to w jedną, to w
drugą stronę. To dorośli, którzy chcą widzieć Jezusa, znaleźć się blisko
Niego. Z dziećmi są również ich
rodzice, którzy pragną pokazać im Jezusa. Ci przepychają się do przodu i czynią
trochę zamieszania. Dostrzegają to uczniowie i próbuja ich powstrzymać. Nie
pchajcie się! Stójcie! Uspokójcie się! Może wtedy któreś dziecko odważylo się
powiedzieć: Ja też chcę widzieć Jezusa,
proszę pozwólcie mi podejść bliżej Niego. Dostrzega to zamieszanie Jezus.
Patrzy na dzieci i oburza się na uczniów:
Pozwólcie im przychodzić do mnie i nie zabraniajcie. Czy nie widzicie,
jak bardzo pragną być blisko mnie? Wiedzcie, że do nich należy Królestwo
Niebios.
W Ewangelii Mateusza 18,2-5 czytamy opis innego wydarzenia. Jezus
dostrzega w tłumie dziecko. Zaprasza je do siebie, stawia posród uczniów i
nadal naucza. Popatrzcie na dzieci. Jeżeli nie staniecie się tacy jak one, nie
wejdziecie do Królestwa Niebios. Jeżeli potraficie uniżyć się tak, by być jak
dzieci, będziecie w Królestwie najwięksi. Jeżeli przyjmiecie je w imie moje, to
będzie tak, jakbyście mnie przyjęli. Patrzcie na dzieci, dostrzegajcie je i nie
zabraniajcie im przychodzic do mnie, bo ja chcę je mieć w swoim Królestwie.
Upłyneło od tego czasu wiele lat, a dzieci zawsze są takie same. Chcą
naśladować swoich rodziców, chodzic tam, dokąd idą rodzice. Jeżeli więc rodzice
usilnie starają sie wejść do Królestwa Bożego, dzieci podażają za nimi. Bardzo
lubię uczestniczyć w uroczystości, kiedy to rodzice przynoszą na swoich rękach
dzieci, by pastor wraz z całym zborem modlił się i je błogosławił. Stają się
one wtedy częścia Kościoła.
Czas przyzwyczajania.
Gdy przychodzimy wraz z dziećmi na
nabożeństwo, powinnismy możliwie jak najwcześniej zwrócić uwagę na to, czy uczą
się one właściwie w tym miejscu zachowywać. W miarę jak dziecko zaczyna coś
więcej rozumieć, powinniśmy uczyć je podporządkowywania się pewnym przyjętym
zasadom. Rodzice muszą być w tym systematyczni i konsekwentni, a wtedy dziecko
szybciej zrozumie, że miejsce zgromadzeń nie służy do tego, by po nim biegać,
gdy wszyscy słuchają kazania, jeść, bawić się zabawkami, czy rozmawiać.
Dziecko, któremu pozwala się to wszystko robić bez ograniczeń,
pozbawione jest szansy uświadomienia sobie szczególności miejsca i czasu.
Zabiera mu się przez to sposobność odczucia Bożej atmosfery już w bardzo,
bardzo młodym wieku. Może wydaje się nam, że nie warto sie tym przejmować, bo
dziecko przecież jest za małe, by coś naprawdę rozumieć. Oczywiście, jest małe
i niewiele jeszcze rozumie, ale pewne dobre przyzwyczajenia można w nim
kształtować znacznie wcześniej, niż się nam na ogół wydaje. Niech tylko trochę
pojmie, że jest gdzieś, gdzie obowiazują jakieś inne reguły zachowania niż w
domu, a zasiane w ten sposób ziarno wykiełkuje i przyniesie w przyszłości swój
plon. Choć nie wszystko rozumie, dziecko także może podnosić rączki, zamykać
oczy, gdy robią to inni. W ten sposób, robiąc to, co jest właściwe dziecku naśladując dorosłych, czuje sie im blizsze i
jednocześnie uczy się poddawania Bożej atmosferze. Pochwalone i zachęcone
będzie się w tym utwierdzać, a też stanowić dobry wzór dla innych dzieci.
Czas nauki
Dziecko wychowuj odpowiednio do drogi,
którą ma iść radzi Salomon (Prz 22, 6). Natomiast ap. Paweł w Liscie do
Koryntian 13,11 zwraca uwagę, że dziecko mówi, myśli i rozumie po dzieciecemu.
Stosownie więc do etapu swojego rozwoju powinno przyjmować odpowiednia naukę. W
Kościele zapewnia się dzieciom nauczanie w grupach wiekowych. Nauczyciele
starają się przekazać dzieciom prawdy biblijne stosownie do wieku, dawać
wskazówki, jak stosować je w codziennym życiu. Ale jedna lekcja na tydzień,
nauczanie niedzielne, to za mało. Trzeba dzieciom wciąż przypominać to, czego
się nauczyły. Dlatego rodzice są zobowiązani włączyć się w proces nauczania. Do
nich należy kontynuacja nauczania rozpoczętego w zborze. To rodzice są
odpowiedzialni przed Bogiem za duchowy rozwój dziecka, oni powinni przygotować
je do życia w tym świecie i podejmowania własciwych decyzji.
Czas rozkoszowania się Panem
w społeczności
“Jak dobrze być z Panem w społeczności tu
dzis” – śpiewamy w jednej z pieśni. Przeżywamy obecność Bożą, radujemy sie
chwaląc Boga pieśniami i modlitwami. Jest to czas, wspólnego dla całej rodziny,
rozkoszowania się Panem i rozbudzania pragnienia społeczności, poznawania jej
smaku. Dzieci ucza się wielbić Boga obok rodziców. Uczą się przeżywać Jego
obecność. Pozwólcie i nie zabraniajcie im przychodzic do Jezusa, przebywać
razem z wami w społeczności z innymi dorosłymi, bo one też chcą rozkoszować się
obecnością w domu Pana. To co odczują wywoła pragnienie, zaś ci, którzy pragną,
zostaną nasyceni. Kiedy przychodzimy na nabożeństwo całymi rodzinami raz czy
dwa razy w tygodniu na około dwie godziny, nie marnujmy tego czasu. Chciejmy
sami wziąć błogosławieństwo i dajmy szansę naszym dzieciom. Nie martwy się o
to, ile są w stanie zrozumieć. Wystarczy, że czują atmosferę społeczności i
obecności Ducha Świętego. Dzieci przychodzą do kościoła z rodzicami i, w
zależnosci od wieku, w ich obecności, pod ich kontrolą przechodzą etapy
uczestnictwa w społeczności religijnej. Nie mogą być pozostawione bez opieki
dorosłych, wyzwala to w nich własne pomysły na spędzanie czasu. Kościół to
szczególne miejsce dla doroslych i dla dzieci. Przychodzimy tu wszyscy w celu
uwielbiania, społeczności i nauki. Uszanujmy więc miejsce, ludzi i czas, a
będziemy oglądać Boże błogosławieństwo i owoc naszego trudu. “Jezeli synowie
twoi strzec bedą przymierza mego i swiadectwa mego, którego ich nauczę, wtedy
synowie ich na zawsze zasiadać będą na tronie twoim” (Ps 132,12)
Danuta Hukisz
Artykuł ukazał się w "Chrześcijaninie" w
latach 90-tych.